W POPRZEDNIM ROZDZIALE:
' Jey ma coś z nosem, podbite oko, rozcięty łuk brwiowy, skręcony nadgarstek i wstrząs mózgu.'
'- Powiedz mi, że mnie jeszcze kochasz... - wyszeptał do ucha. Odwróciłam twarz w jego stronę. Justin zaczął mnie całować. '
'- Chelsea, z Jasmine koniec. Mam wyrąbane na to, co sobie pomyślą w wytwórniach. - pogłaskał mnie po policzku.
- Hej, nie musiałeś tego dla mnie robić. - uśmiechnęłam się. - Ale mimo wszystko teraz będzie mi łatwiej na nowo tobie zaufać... - wyszeptałam i wplotłam dłonie w jego włosy namiętnie go całując.'
SONDA ODNOŚNIE OPOWIADANIA , KLIKNIJ , ŻEBY ZAGŁOSOWAĆ.
***
19 października , 18.00
Wzięłam zeszyt i zaczęłam rysować. Ostatnio szkicowanie stało się moją trzecią pasją po śpiewie i pływaniu. Rysowałam, oczywiście nieidealnie, bo krzywo i nie zawsze mi to wychodziło. Przy tym mogłam trochę porozmyślać o Justinie, Jeydonie...
I doszłam do różnych wniosków. Wniosek numer jeden: Tak naprawdę kocham Justina. Wniosek numer dwa: Carmen się przystawia do Jeya. Tak, też w to na początku nie wierzyłam. Posklejałam sobie wszystkie fakty , rozmowy z Carm i Jeyem a także moją rozmowę z Carm. Sama się do tego przyznała bez bicia. Swoją drogą myślę, że to obciach chodzić z 9 klasistą, ale oszczędziłam sobie powiedzenia tej malutkiej uwagi przyjaciółce. ;]
Na koniec dnia zajrzała do mnie Lily. Zdziwiłam się, bo dawno mnie nie odwiedzała, nie miałyśmy ze sobą dużego kontaktu. Przecież chodzi do prywatnej szkoły... Rozgościłyśmy się na kanapie w gościnnym i jednym uchem słuchałyśmy MTV a drugim siebie nawzajem.
- A co z Twoimi urodzinami.? Masz za 4 dni. - zapytała upijając łyk Coca-coli.
- Mhm.. tak.. nie będę w tym roku urządzać. - momentalnie zrobiłam się smutna.
- Powinnaś!
- Nie, nie. - powiedziałam stanowczo. - Nie mam kasy na urządzenie wielkiej imprezy.
- Chelsea. Pomogę Ci i zrobisz. - odparła zimno.
- Nie, naprawdę. Zaproszę Was do domu na pizzę , pogadamy, pośmiejemy się i tyle. - westchnęłam. Złapałam pilota i przełączyłam na MTV rock.
- Jak chcesz... - powiedziała przeciągle układając włosy.
*
23 października, dzień urodzin, 17.00
Po zjedzeniu naleśników podwieczorkowych przyszedł czas na odrabianie lekcji. Jeszcze nigdy dzień moich urodzin nie był tak nudny!.. W tegorocznym planie urodzinowym nie ma nic ciekawego. Kilka lat temu były kucyki i wierzchowce, 3-piętrowe torty, wielkie kinder-bale... Dziś jedynie pizza o 18.00 i maraton filmowy z przyjaciółkami. Przygnębiona tym, że mam już 15 lat pocieszyłam się jedynie chłopakiem w ciągłych rozjazdach. Nawet mi nie napisał smsa... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie huk pukania. 'to na pewno Lilka. Ona tak zawsze puka.' - pomyślałam i podniosłam się z kanapy.
- Siema, co ty tak przed czasem? - zapytam beznamiętnie. Była dziwnie wesoła.
- Musisz gdzieś ze mną pójść.
- Teraz? - zapytałam.
- o 18. Idź się przebierz w coś odlotowego i idziemy.
- Ale gdzie!? - krzyknęłam.
- na...urodzinowe zakupy. - powiedziała mało przekonująco. Mimo wszystko zgodziłam się. Wpuściłam ją do środka a sama pobiegłam na górę się przebrać. Ubrałam żółtą, krótką sukienkę i założyłam buty na obcasie. Zrobiłam makijaż, przeciągnęłam usta błyszczykiem i zbiegłam na dół z kopertówką w dłoni.
- Mm.. Na Twój widok padnie! - krzyknęła zanosząc się śmiechem.
- Kto? - zdziwiłam się.
- Yyy.. powiedziałam, że ktoś? Nikt.. - machnęła ręką i prychnęła. - Phi. Źle się wyraziłam. Mówiłam ogólnikowo.
- Ta. Jasne. Chodźmy już. - podreptałam do wyjścia i skierowałam się w prawo, w stronę centrum.
- Nie! - krzyknęła za mną przymykając bramę. - Idziemy w lewo! - złapała mój nadgarstek i przeciągnęła.
- Lily, wyluzuj! - krzyknęłam wyrywając się z uchwytu jej łapy. ;D - Tak w ogóle co z naszą pizzą? - zapytałam. - Tylko wiesz co, tam nie ma żadnych sklepów. - zaśmiałam się.
- Są.. są. Zbudowali. - ona to chyba wymyśliła na poczekaniu.
- Ach tak..
- Nie martw się, powiadomiłam Mię i Carmen, że pizza będzie o.. 19!
Zauważyłam, że koło domu Justina był niezły ruch.
- Szykuje jakąś imprezę? - zapytałam Lilki. W końcu ona pierwsza powinna wiedzieć, imprezowiczka. Jednak nic mi nie odpowiedziała. Nagle gwałtownie mnie obróciła do tyłu, amoja noga wygięła się w nienaturalną pozę.
- Co robisz!? - krzyknęłam mająca już dojść tej dziwnej sytuacji.
- Ee.. no..
- Chelsea, jesteś! - krzyknął... Justin!? Znów się obróciłam i spojrzałam mu w oczy. Bieber olśnił mnie uśmiechem od ucha do ucha i rzekł:
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. - jego ręce powędrowały na moją talię, a usta złożyły delikatny pocałunek na policzku. Chwycił moją rękę i pobiegłam z nim w kierunku jego domu. Weszliśmy od strony pokoju gościnnego - basenu, a Lily za nami. Było już dojść ciemno, nic nie widziałam.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła Lily i zaświeciła światło. Nie wierzyłam własnym oczom. Impreza niespodzianka!
- Wszystkiego najlepszego, Chelsea!!! - krzyknęli wszyscy, którzy tam byli. Zobaczyłam znajomych ze szkoły i klasy , kolegów Justina, moje przyjaciółki i inne osoby. Na przystrojonym stole zobaczyłam wielki tort z napisem '15-stka Chelsea'.
Odśpiewali mi "Happy B'day" i impreza zaczęła się. Justin od razu mnie porwał w wir tańca. W międzyczasie podszedł do nas.. USHER i złożył MI życzenia!
- Oto Twój prezent! - krzyknął wręczając mi starannie opakowane pudełko.
- Dzięki, nie musiałeś! - odparłam przekrzykując muzykę. Odłożyłam pudełko na stół. Leciał mój ulubiony kawałek 'My first kiss' z 3Oh!3 i Keshą.
- Chodź, zatańczymy! Lubię ten kawałek. - porwałam Justina w tłum i byliśmy tam długi czas.
Było po 22. Teraz dopiero impreza rozkręciła się na dobre. Nie miałam siły tańczyć. Justin zabawiał gości, gadał z nimi i tańczył, a ja siedziałam koło Danny'ego, Mii, Carm i Lily.
- No, nasza paczka w końcu pełna! - krzyknęłam z zadowoleniem, gdy doszedł Justin. Usiadł na kanapie i objął mnie. Właśnie zajadał się zakąską. Potem wszyscy z naszego towarzystwa rozeszli się. Zostałam ja z Bieberem. Miałam dosyć zamieszania i chciałam pobyć z nim w ciszy.
- Idziemy na górę do Ciebie? - zapytałam unosząc brwi.
- Mhm. ;) - zerwał się z kanapy , i podążyłam za nim przeciskając się przez tłum. Kilka chwil później siedzieliśmy u niego w pokoju.
- Podoba Ci się impreza?
- No jasne, bardzo Ci dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Ale buziaka to nawet mi nie dasz.. - powiedział z żalem.
- Pf. Trzeba sobie zasłużyć!
- A impreza niespodzianka to co? - zaczął się ze mną przedrzeźniać.
- Okeej. - zaczęłam go całować.
- Moich rodziców tu nie ma, mogłabyś się bardziej postarać... - wyszeptał.
- Co masz na myśli zboczeńcu.? - zapytałam z uśmiechem uwieszając ręce na jego szyi.
Bieber posłał mi dziwny uśmiech i zaczął mnie całować po szyi, potem pocałunki przeniósł na mój dekolt i zaczął rozpinać z tyłu moją sukienkę.
- Justin, nie wiem, czy dobrze robimy...
- Jeśli nie chcesz, to zrozumiem.
- Chcę. - rzekłam stanowczo po chwili zastanowienia.
- Na pewno? - zapytał podejrzliwie.
- Tak... Chcę z Tobą to zrobić dziś, w moje urodziny.. - powiedziałam cicho.
Po kilkunastu sekundach byliśmy już tylko w bieliźnie. Nie przerywaliśmy pocałunków. Justin był taki delikatny w tym co robił, może i nawet lekko nieśmiały gdy rozpinał mój stanik. Ja się nie bałam, przy nim byłam spokojna i bezpieczna. Justin wyciągnął gumkę z kieszeni i chwilę później poczułam bardzo delikatny ból i mimo wszystko wielkie szczęście. To było niesamowite przeżycie. Tak właśnie wyobrażałam sobie swój pierwszy raz.
Skończyliśmy po niecałej godzinie. Stwierdziłam, że nie chce mi się wracać do domu i zostanę na noc u Justina. Jego rodziców nie było , bo wyjechali na 'wakacje'. Był tylko służący. Leżąc w łóżku Justina i wtulona w jego tors całkowicie zapomniałam o imprezie. Słychać było nadal muzykę, więc impreza trwa dalej.
- Justin.. może ubierzmy się i zejdźmy na dół, co? Tak głupio mi zostawiać gości.
- Masz rację. - Niechętnie się podnieśliśmy. Owinęłam się kocem. Wzięłam swoje rzeczy rzucone w kąt i zaczęłam przebierać się za drzwiami do szafy. Podeszłam jeszcze szybko do łazienki i spojrzałam w lustro. Moja fryzura była paskudna! Wyglądałam jak czarownica, która źle posługiwała się miotłą i w czasie przelotu rąbnęła w koronę drzewa. Każdy włos odstawał w inną stronę. Złapałam za czarny grzebień Biebera i przeczesałam je, więc wyglądało to o niebo lepiej. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam już gotowego Justina.
- Idziemy? - podszedł do mnie. Kołysał się na nogach , złapał mnie za tyłek i pocałował w nos. Usłyszałam, jak mówił cicho 'Byłaś świetna.' Objęci udaliśmy się do pomieszczenia z basenem.
Nie było najgorzej. Nic nie porozwalali , nie upili się.
- Gdzie wy byliście tyle!? - krzyknęła Lily podchodząc do nas. Za nią zobaczyłam Carmen i Mię.
- No byliśmy..
- Lepiej, żebyśmy nie wiedziały, bo to ich intymne sprawy. - Mia uśmiechnęła się triumfalnie.
- Mia , przestań! - krzyknęłam z uśmiechem. Położyłam głowę na ramieniu Justina.
Grali właśnie jakąś wolną piosenkę. Wszyscy rozstąpili się na boki i światła skierowały się na nas, reszta była w cieniu.
- Zatańczysz? - Justin podał mi dłoń. Wyszliśmy na środek parkietu. Popatrzyłam się po wszystkich. Klaskali nam. Powtórnie wtuliłam się w Justina i poczułam zapach jego boskich perfum, jak wtedy, gdy prosił mnie na drzewie , żebym została jego dziewczyną... Kołysaliśmy się w rytmie wolnej piosenki. Spojrzałam na nadgarstkiem. W tym świetle moja bransoletka z inicjałami naszych imion lśniła bardziej niż dotychczas.
-----------------------
Troszkę krótki XD GŁOSUJCIE W SONDZIE:
SONDA
Następny jak będzie 7 komentarzy,
Pa. :*
Ochh jakie to romantyczne :D
OdpowiedzUsuńChyba dawno nie było tu takiego momentu :)
Superaśśne xd
OdpowiedzUsuńSuper. ;)
OdpowiedzUsuńOhhh... Jak romantycznie !!
OdpowiedzUsuńSupeerr :)
Super! :)
OdpowiedzUsuńOd dawna czytam bloga, ale najbardziej spodobał mi się moment ( nie mówię "o tym"), gdy tańczyli do " my first kiss" - 3oh!3, Uwielbiam to :***
Nie kończ jeszcze opowiadania, nie teraz, to za mało i nie mówię, że złe tylko trochę banalne...
Napisz chociaż jeszcze 5 - 10 rozdziałów...
I nie zakańczaj takim happy end-em, tylko tajemnicą, czymś zaskakującym , tak żeby nikt dokońca nie wiedział co się stanie. Wtedy wszyscy będą to opowiadanie dobrze wspominać, bo jak będzie takie bardzo przesłodzone zakończenie to wszyscy po prostu zapomną.
Ale to tylko moja rada...
Pozdr :* Queen_
Nie wiem co napisac. Zarkalo mnie.
OdpowiedzUsuńUjme to w dwuch slowach: MEGA SWIETNE. ;)
Nie koncz pisac. Pisz 2 czesc
Pisz nowe takie jest moje zdanie :)
OdpowiedzUsuńHeloł^wymiatam bo mi się nie chce zalogować :(
nie że mi sie nie chce tylko nie moge...
Super :)
OdpowiedzUsuńNa love-story.wwx.pl jest nowy rozdział :D
Zapraszam również na story-of-montana.blog.onet.pl